Re: Komu powiedziałyście?

71
Beata pisze: 08 lut 2025, 14:58 Wspaniale, czyli teraz możesz już oficjalnie chodzić po kobiecemu w domu i wyjąć z ukrycia rzeczy. Pewnie jest to wielka ulga.
Narazie zostaje wszystko bez zmian. Żona wie ale musi to przepracować zaakceptować więc na chwilę obecną nic nie zmieniamy

Re: Komu powiedziałyście?

72
Z własnego doświadczenia wiem że by powiedzieć, trzeba najpierw zaakceptować siebie. Mi to zajęło, z różnych powodów, 20 lat w czasie których wiele się w życiu wydarzyło.
Za powiedzeniem o sobie nie stoi tylko wyjęcie swoich ciuchów z ukrycia; to jest na dalekiej pozycji.
Małżeństwo to sztuka kompromisów, zrozumienia i wzajemnego wsparcia, nie tylko "umowa".

Re: Komu powiedziałyście?

73
Muszę wam to dziewczyny napisać, bo gdybym od początku tak sama zaproponowała co moja księżniczka, to zaoszczędziła bym dużo czasu i nerwów,
Obie miałyśmy wolny poniedziałek, bez dzieci w domu wiadomo naciskałam na przebieranki, a ona zajęta non stop coś do zrobienie i nawet nie chciała słuchać, ja naciskałam i nagle powiedziała tak-„dobra ale myślisz, że będziesz leżeć i pachnieć to nie… to jest pralka a to obok suszarka, do pralki wrzucasz ciuchy z kosza, z suszarki wyciągasz i te co nie doschły rozwieszasz na sznurki, resztę prasujesz, składasz i chowasz do szafek, w międzyczasie trzeba doczyścić piekarnik, ogarnąć łazienkę, wytrzeć kurze, poodkurzać i umyć podłogi, a to wszystko do 13:00 zanim dzieci wrócą”
Moja księżniczka po wszystkim była bardzo dumna ze mnie, po oczach wiem że powtórzymy to napewno, ja zmęczona ale szczęśliwa.
Piszę o tym bo skoro chcemy nosić sukienki, to róbmy to co one, a nie tylko wyglądać.

Re: Komu powiedziałyście?

75
Ja potrzebowałam ostatnio z kimś pogadać, i traf chciał że powiedziałam o sobie młodszej siostrze.. Jest miedzy nami 10lat różnicy. O dziwo przyjęła to dobrze, była w niemałym szoku jak zobaczyła moje zdjęcia, ale okazała się bardzo wyrozumiała. Zadała parę standardowych pytań od kiedy, itd. ale temat nie był ciągnięty nie wiadomo ile. Niby na duchu jakoś lżej, że powiedziałam bliskiej osobie, ale finalnie mam mieszanie uczucia czy dobrze zrobiłam, obciążając siostrę tą wiedzą i robiąc z niej powiernika tajemnicy. Pochodzimy z trudnego domu, zawsze mnie miała za jakiś tam wzór, na swój sposób zastępowałam ojca.. a tu taki kwiatek z mojej strony. Póki co nie mam jakieś większej śmiałości żeby o tym z nią rozmawiać, lub radzić się np. w kwestii ubioru. Chyba trzeba czasu aż to samo się rozwinie, bo taki "news" sam w sobie był raczej przytłaczający. Cóż, zobaczę co dalej, dużo ostatnio spraw analizuję, bo już coraz ciężej maskować niektóre zmiany wizualne u mnie.

Re: Komu powiedziałyście?

76
Martylda pisze: 04 mar 2025, 10:54 Muszę wam to dziewczyny napisać, bo gdybym od początku tak sama zaproponowała co moja księżniczka, to zaoszczędziła bym dużo czasu i nerwów,
Obie miałyśmy wolny poniedziałek, bez dzieci w domu wiadomo naciskałam na przebieranki, a ona zajęta non stop coś do zrobienie i nawet nie chciała słuchać, ja naciskałam i nagle powiedziała tak-„dobra ale myślisz, że będziesz leżeć i pachnieć to nie… to jest pralka a to obok suszarka, do pralki wrzucasz ciuchy z kosza, z suszarki wyciągasz i te co nie doschły rozwieszasz na sznurki, resztę prasujesz, składasz i chowasz do szafek, w międzyczasie trzeba doczyścić piekarnik, ogarnąć łazienkę, wytrzeć kurze, poodkurzać i umyć podłogi, a to wszystko do 13:00 zanim dzieci wrócą”
Moja księżniczka po wszystkim była bardzo dumna ze mnie, po oczach wiem że powtórzymy to napewno, ja zmęczona ale szczęśliwa.
Piszę o tym bo skoro chcemy nosić sukienki, to róbmy to co one, a nie tylko wyglądać.
Aha, czyli od tego, kto nosi sukienkę, zależy, kto sprząta bajzel i syf w domu, gotuje, pierze, prasuje etc., etc.
Interesująca koncepcja jak na Europę XXI wieku :o

Czyli w spodniach jako facet nie wspomagasz swojej - jak to mówisz - księżniczki w pracach domowych, chociaż jesteś takim samym użtkownikiem tego domu?
Make make-up not war

Re: Komu powiedziałyście?

77
Gdzie jest powiedziane, że w spodniach nie pomagam, tak mamy swoje wspólne obowiązki domowe, ale nie o tym jest mowa, mowa o tym że w sukience jest przyjemniej,…
Dla Ciebie być może jest wszystko czarne, albo białe, dopowiadasz sobie coś o czym nie masz pojęcia, nie wiesz jakie są relacje z moją księżniczką, wybrałaś drogę kobiety, mi dobrze gdzieś po środku, ja nie oceniam Ciebie i oczekuję tego samego.

Re: Komu powiedziałyście?

78
Martylda pisze: 31 mar 2025, 9:15 Gdzie jest powiedziane, że w spodniach nie pomagam, tak mamy swoje wspólne obowiązki domowe, ale nie o tym jest mowa, mowa o tym że w sukience jest przyjemniej,…
Dla Ciebie być może jest wszystko czarne, albo białe, dopowiadasz sobie coś o czym nie masz pojęcia, nie wiesz jakie są relacje z moją księżniczką, wybrałaś drogę kobiety, mi dobrze gdzieś po środku, ja nie oceniam Ciebie i oczekuję tego samego.
Czy choć trochę rozumiesz to, co sama piszesz? Bo mam wrażenie, że nie. Przecież ja cię nie oceniam. Ja tylko pytam o wniosek, który jasno wypływa z twojej wypowiedzi, cytuję: skoro chcemy nosić sukienki, to róbmy to co one, a nie tylko wyglądać. Wniosek z tego jest jeden: sukienka predystynuje do zajęć domowych. Sukienka nie jest tylko do wyglądania. Kto nosi sukienki ten, sprząta, gotuje, pierze, prasuje. No przecież sama to jasno i wyraźnie napisałaś. A ja tylko pytam, czy w takim razie jako facet w spodniach tego nie robisz? Czy do tego, żeby odciążyć partnerkę w zajmowaniu się domem potrzebna jest sukienka i udawanie kobiety?

Bez względu na to, jak dalece będziesz chciała uciec, zwalając teraz winę na mnie, to jednak zachowujesz się bardzo seksistowsko i patriarchalnie w tym przypadku - i to jest dopiero ocena :lol:
Make make-up not war

Re: Komu powiedziałyście?

79
edyta pisze: 31 mar 2025, 17:39
Martylda pisze: 31 mar 2025, 9:15 Gdzie jest powiedziane, że w spodniach nie pomagam, tak mamy swoje wspólne obowiązki domowe, ale nie o tym jest mowa, mowa o tym że w sukience jest przyjemniej,…
Dla Ciebie być może jest wszystko czarne, albo białe, dopowiadasz sobie coś o czym nie masz pojęcia, nie wiesz jakie są relacje z moją księżniczką, wybrałaś drogę kobiety, mi dobrze gdzieś po środku, ja nie oceniam Ciebie i oczekuję tego samego.
Czy choć trochę rozumiesz to, co sama piszesz? Bo mam wrażenie, że nie. Przecież ja cię nie oceniam. Ja tylko pytam o wniosek, który jasno wypływa z twojej wypowiedzi, cytuję: skoro chcemy nosić sukienki, to róbmy to co one, a nie tylko wyglądać. Wniosek z tego jest jeden: sukienka predystynuje do zajęć domowych. Sukienka nie jest tylko do wyglądania. Kto nosi sukienki ten, sprząta, gotuje, pierze, prasuje. No przecież sama to jasno i wyraźnie napisałaś. A ja tylko pytam, czy w takim razie jako facet w spodniach tego nie robisz? Czy do tego, żeby odciążyć partnerkę w zajmowaniu się domem potrzebna jest sukienka i udawanie kobiety?

Bez względu na to, jak dalece będziesz chciała uciec, zwalając teraz winę na mnie, to jednak zachowujesz się bardzo seksistowsko i patriarchalnie w tym przypadku - i to jest dopiero ocena :lol:
Aha

Re: Komu powiedziałyście?

80
hej,
moja historia jest pewnie standardowa w większości, jestem crossdresserem odkąd pamiętam, zaczęło się jakoś w wieku nastoletnim i szło sinusoidą. Przebierałem się i starałem się zapomnieć i wyprzeć. Kupowałem i wyrzucałem, zajmowałem się tysiącem różnych rzeczy żeby nie pamiętać. Nikomu nie powiedziałem. Trzymałem. Nie miałem odwagi, wstydziłem się. Teraz wiem że wstydu nie ma , wstyd to strach. Bałem się, że zostanę odrzucony, oceniony negatywnie. W moim życiu w związku z tym pojawiała się złość i przygnębienie, przychodziły nie wiadomo skąd i kiedy, teraz już wiem im bardziej starałem się wyprzeć tym więcej złości było we mnie im bardziej starałem się zapomnieć tym częściej łapało mnie przygnębienie. Myślę że nie raz ocierałem się o depresję. W zeszłym tygodniu stwierdziłem, że mam dosyć, doszło do tego wydarzenie, w których spotykając się z ludzką śmiertelnością zdałem sobie sprawę, że nie wygram, nie zapomnę tego w sobie. Postanowiłem to zaakceptować i tym samym się przyznać. Będzie co ma być, trudno, będziemy to jakoś sklejać, bo taką miałem wizję i nadzieję , terapie, układanie naszego życia na nowo, w ostateczności będę się musiał spakować, w końcu to ja ukrywałem to tyle lat. (ponad 20 ) Postawiłem się w sytuacji pod bramką, żeby nie móc uciec, umówiłem się na ważną rozmową. Powiedziałem, że chodzi o bardzo ważną rzecz dla mnie o której jeszcze nikomu nie mówiłem i potrzebuję na to trochę miejsca i czasu. Decyzja o ujawnieniu się spowodował, że wiele rzeczy mi się pootwierało słowem kryzys. Założyłem, że mówię tylko o sobie i swoich uczuciach i potrzebach, wykrztusiłem swoją historię, płakałem. Oczywiście na samym początku powiedziałem, że nie zrobiłem nic obiektywnie złego ale że może to być trudne. Efekt końcowy tej rozmowy był mniej więcej taki, usłyszałem: ale ty się musiałeś męczyć, dla mnie to nie problem. W chwili obecnej mam już kawałek szafy. Byliśmy już razem na zakupach, zamawialiśmy wspólnie kosmetyki a ja co rano, po przebudzeniu, w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć śpię czy nie śpię. Teraz czasami żałuję że tyle lat straciłem na strachu. Mam nadzieję jednak, że trochę jeszcze przede mną. Schodzi ze mnie napięcie, non stop wzdycham głęboko, zmienia mi się mimika twarzy - jest mniej napięta. Nie muszę się przed nią ukrywać. Po co to wszystko piszę, nie do końca wiem, czasami pisanie lub mówienie pomaga mi uporządkować sobie pewnie rzeczy w głowie, może też z nadzieją, że ktoś w podobniej sytuacji również się odważy wiedząc, że rozwiązanie pozytywne jest również możliwe.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości